Podczas doradzania europejskim firmom w projektach na rynku USA spotykaliśmy się z różnego rodzaju pracownikami. Podczas gdy główną misją firmy Ecomten jest wsparcie europejskich firmy na rynku USA, przy współpracy z niektórymi pracownikami naszych klientów odnosiliśmy wrażenie, że wcale nie pracowaliśmy wspólnie jako drużyna TEAMUSA, strzelającą do tej samej bramki. Zdarzały się sytuacje gdzie europejski pracownik z ograniczoną wiedzą o rynku amerykańskim doprowadzał do kosztownych błędów.
Jednym z takich przykładów było przeprowadzenie rekrutacji w Stanach Zjednoczonych. W tym projekcie europejski przedsiębiorca zdecydował się, aby jego pracownik z kadr, mający bogate doświadczenie w dużych polskich korporacjach, przeprowadził proces rekrutacji przedstawiciela handlowego w USA. Pracownik rozpoczął proces rekrutacji w USA według swojego uznania bez konsultacji z firmą Ecomten. Po paru miesiącach wszystko było „gotowe” na przyjazd właścicieli firmy do Stanów Zjednoczonych. W dniu ustalonym na spotkanie z kandydatami o pracę w USA pojawił się zarząd firmy wraz z pracownikiem kadr odpowiedzialnym za projekt rekrutacyjny. Po pierwszych godzinach spotkań z amerykańskim kandydatami okazało się, że zebrani przez polskiego pracownika kandydaci nie pasują zupełnie do profilu pozycji. Stanowisko przewidywało prace w biurze, które znajdowało się w stanie New Jersey. Jeden z zaproszonych kandydatów mieszkał w Stanie South Carolina, oddalonym o 11 godzin jazdy samochodem. Inny kandydat przyjechał ze stanu Vermont, który znajduje się około 6 godzin od biura polskiej firmy w New Jersey, a kandydat nie miał najmniejszego zamiaru przeprowadzać się ze swoją rodziną do stanu New Jersey. Pomimo iż USA jest krajem ludzi bardzo mobilnych, gdzie kandydaci przenoszą się dla lepszej pracy lub większego domu, jednak nikt nie zrobi takiego ruchu dla nisko płatnego stanowiska, jakie oferowała firma z Polski. Ponadto właściciel firmy miał wizje, że rekrutuje pracownika na pozycje na sprzedawcę, kiedy zaproszenie kandydaci byli pracownikami na stanowiskach menadżerskich, z doświadczeniem w dużych korporacjach. Co w tym dziwnego? Oferta pracy w dopiero startującym oddziale firmy polskiej w USA nie jest zupełnie atrakcyjna dla tego kalibru kandydatów w Stanach Zjednoczonych. Reasumując, 2 dni spotkań z kandydatami kosztowały spółkę z Polski przynajmniej 30 godzin roboczych 4 uczestniczących osób, plus koszt przelotów i zamieszkania w hotelu w USA. Obserwując te spotkania już po kilku godzinach było wiadomo iż klient nie osiągnie oczekiwanego rezultatu. Firma z Polski liczyła na zatrudnienie pracownika w USA, który zacznie od zera budować sprzedaży polskich produktów na rynku Stanów Zjednoczonych, co nie jest łatwym wyzwaniem dla każdego kandydata z dużej korporacji. Dlaczego? Ponieważ większość kandydatów z doświadczeniem w dużych amerykańskich korporacjach jest nauczona i przyzwyczajona do pracy w dużym zespole ludzi i dostępu do nieograniczonego budżetu.
Wniosek: Jeżeli Twoja europejska firma planuje poważne wejście na rynek amerykański, warto nawiązać współpracę z lokalnym doradcą w Stanach Zjednoczonych znającym realia rynku amerykańskiego.
Napisz do nas.